niedziela, 29 czerwca 2014

Chapter 7

Piękna niedziela. Dziś idę na randkę z Alexem.
Stałam właśnie przed szafą wybierając sukienkę. Hm... chyba trzeba wybrać się na zakupy. Ubrałam czarne rurki, białą bluzkę z napisem "23" i zeszłam na dół. Założyłam buty, wzięłam pieniądze od mamy i poszłam w kierunku galerii. Było dzisiaj naprawdę ciepło. Nie miałam zbyt wiele czasu na chodzenie po sklepach, więc pośpiesznie weszłam do "Reserved" i zaczęłam szukać sukienek. W końcu znalazłam idealną :

Znalazłam właściwy rozmiar i poszłam do kasy. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Hmmm..... wyrobiłam się całkiem nieźle. Byłam trochę głodna, więc poszłam na lody. Po drodze na kogoś wpadłam. 
- Umm przepraszam- powiedziałam podnosząc torebkę, która mi upadła.
Usłyszałam znany mi śmiech. Podniosłam głowę i zobaczyłam ślicznego chłopaka w brązowych lokach. 
- Hej, Natalie- powiedział  uśmiechem.
- O hej, Harry.
- Wpadniesz do nas dzisiaj na film ?- kurczę ! 
- Hmm o której ?
- na 19, jutro i tak mamy wolne bo są matury.
- spróbuję, ale nic nie obiecuję.
- Dobrze- uśmiechnął się- to papa- dał mi buzi w policzek i odszedł. 
Wyszłam z galerii i popędziłam do domu. Zjadłam obiad i poszłam się położyć. Zasnęłam. 
Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon. Była 14.40. Zbiegłam szybko z łóżka i popędziłam do łazienki. Założyłam sukienkę, rozczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Była 14.55. Zeszłam na dół. Jestem w domu sama. Czekałam w kuchni na Alex'a, ale jego nie było. 15.30 i nic. 
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, Zerwałam się na równe nogi, trochę się chwiejąc. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. O ich framugę opierał się Alex. Nie wyglądał jakoś radośnie.
- Już ?- zapytał szorstko, zapowiada się nieźle.
- Tak, możemy iść.
Wyszliśmy przed dom i zatrzymałam się. Nie to, że byłam jakaś wygodnicka, ale miałam na sobie szpilki, a Alex nie miał samochodu. Szliśmy tak praktycznie w ciszy. Nogi jeszcze mnie nie bolały! To już coś! Alex nie zachowywał się tak jak wtedy na planie, a może wtedy to było tylko po to, żeby pokazać jaki to jest "miły" i "uprzejmy" ? 
- Alex dokąd my tak właściwie idziemy ?- zapytałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zobaczysz- oj! Chyba go to zdenerwowało. 
Nie szliśmy nawet w kierunku centrum miasta. Tylko w kierunku jakiś łąk. Gdybym wiedziała, że to będzie tak wyglądać nie zgadzałabym się na to! W duchu modliłam się, aby coś lub ktoś zrobił cokolwiek, aby mnie stąd zabrać. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu dance our tears away Na wyświetlaczu pojawił mi się "Harry". 
- Przepraszam na chwilkę- powiedziałam i odebrałam. - Co się stało?
- Nie przeszkadzam na randce?- zapytał ironicznie zielonooki.
- Kto ci po... AMY- krzyknęłam- Harry wiem, że może potem tego pożałuję, ale- przełknęłam głośno ślinę- ratuj mnie! Błagam ta randka to jeden wielki niewypał!
- Kiedy mam być?- szybko zapytał.
- Jedź w stronę mojego domu i potem przy moim domu cały czas prosto, proszę szybko! Wymyślę coś, że muszę jechać.
- Zaraz będę!- powiedział i rozłączył się.
Zaczęłam iść w kierunku Alexa. Po drodze kilka razy się zachwiałam.
- Po co zakładałaś te buty skoro nie umiesz w nich chodzić?- to było niemiłe. Zignorowałam to.
- Muszę już jechać..... yyyy.... mój kolega...yyyy...on...on jedzie po mnie,bo.....jedzie do koleżanki do szpitala i nie ma z kim zostawić młodszej siostry.- to takie żałosne. Nawet kłamać nie umiem. 
- Okey, to ja idę pa.- powiedział i odszedł. Tak po prostu sobie poszedł. Co za dupek!!!
Stałam tam jeszcze około 5 minut, kiedy podjechał Harry. Naprawdę cieszyłam się na jego widok. 

- Hej, piękna- przywitał się ze mną- To co jedziemy?- Westchnęłam i kiwnęłam głową. Wstałam i ruszyłam w stronę auta. Usiadłam z tyłu, co trochę zdziwiło Harrego. 
- Coś się stało?
- Dlaczego nie siadasz z przodu?- zapytał z zaciekawieniem.
- Bo chcę się położyć, nogi mnie bolą!- zdjęłam szpilki i wygodnie rozsiadłam się z tyłu. 
Harry odpalił silnik i ruszył. Między nami nie panowała cisza. Każdy miał coś do powiedzenia. 
- Czemu nie jedziemy do domu?- zapytałam, kiedy Harry przejechał ulice, na której było mieszkanie chłopców. 
- Zabieram cię nad jezioro, posiedzimy tam troszkę i odpoczniemy.
- Harry nie wiem czy zauważyłeś, ale ja jestem w sukience! To chyba nie jest dobry pomysł.- protestowałam. 
- Nie da się tego nie zauważyć- odpowiedział mi ze sarkazmem- wyglądasz ślicznie. 
Po chwili czarny Range Rover zatrzymał się, a zielonooki wyszedł z auta. Otworzył drzwi z tyłu.
- Wysiądziesz sama czy mam ci pomóc?- zapytał zadziornie. 
- Hmmm no nie wiem..... chyba musisz mi pomóc.
Harry wziął mnie szybko na ręce i położył kluczyki od auta na moim brzuchu. Drzwi od samochodu zamknął nogą.
- Zamknij auto-zrobiłam to o co prosił. Ruszyliśmy w kierunku jeziora. Było tu bardzo ładnie. Niedaleko auta Harrego stał drewniany domek. Brunet szedł w kierunku 2 hamaków, które były przy sobie. Położył mnie na jednym z nich. Po czym odetchnął.
- Jeśli  było ci ciężko trzeba było powiedzieć.
- Nie było mi ciężko, dałbym sobie radę nawet jedną ręką- uśmiechnął się z wyższością.
- Wątpię, ale jak tam chcesz- powiedziałam troszkę ciszej- kładziesz się też?
Harry uśmiechnął się i zajął miejsce na drugim hamaku. Chwyciłam jego rękę, która bezwładnie opadła na piasek. 
(wyobrażamy sobie, że tam jest jezioro :D )

Zaczął wiać wiaterek, który spowodował u mnie lekką gęsią skórkę. Zrobiło się troszkę chłodno. 
- Harry mogę iść do ciebie, trochę mi zimno ?!- zapytałam i spojrzałam na bruneta, który otworzył oczy.
- Każda wymówka jest dobra, żeby się przytulić- zaśmiał się i puścił mi oczko- No chodź tutaj.- Przesunął się, abym mogła się położyć. Szybko weszłam i przytuliłam się do zielonookiego. Było mi bardzo ciepło. Nie pamiętam kiedy zasnęłam.......





________________________________________________________________________
No i jest 7 rozdział, trochę to trwało. Taka przerwa spowodowana była brakiem weny i brakiem wolnego czasu :(((
HAPPY HOLIDAYS GUYS <33333